czwartek, 3 sierpnia 2023

 Co z Beksińskim?


Czy jest uczciwe wykorzystywać prace objęte prawem autorskim do szkolenia modeli graficznych? Czy jest uczciwe wykorzystywać prace żyjących artystów bez ich zgody do takich procesów? Czy jest uczciwe, że używam takiego modelu graficznego? Czy jest uczciwe, że generuję obrazy, tak jak to zrobiłem dzisiaj, inspirowane nazwiskiem artysty?

Czy powinniśmy płacić specjalnie za naukę? Czy ludzie muszą płacić za każdym razem, gdy widzą logo lub chronioną treść? Czy musimy płacić za każdym razem, gdy otwieramy książkę, gazetę, czy oglądamy film? Jaką perspektywę powinniśmy przyjąć? Kto powinien o tym decydować? A jakie są interesy nas, zwykłych ludzi?

Inspiracja, Plagiat, Remiks, Reset, Restart, Recykling, Remake - istnieje wiele starych i nowych terminów, którymi opisujemy to, co dzieje się z naszą kulturą i naszym związkiem z sztuką. Ale co te terminy oznaczają w praktyce?

Proste pytanie od starego dobrego przyjaciela wywołało myślowe poszukiwania dotyczące generowania obrazów przez AI: "Co z Beksińskim? Próbowałeś z nim?" Dla niektórych może to wydawać się enigmatyczne, więc oto wyjaśnienie: Zdzisław Beksiński to jeden z najlepszych. On stoi na szczycie sztuki. Kiedy omawiamy przedstawienie schizofrenicznych struktur i fantastycznych krajobrazów, trudno nie wspomnieć o jego ogromnym wpływie na ten gatunek sztuki. Jego życie odzwierciedlało jego obrazy i odwrotnie. Chociaż istnieją książki i filmy o tym legendarnym malarzu, zostawię to w skrócie.

To, co jest interesujące, to że to, co na pierwszy rzut oka wydaje się prostym pytaniem, wymaga zgłębienia spektrum zagadnień związanych z generowaniem obrazów przy użyciu sztucznej inteligencji oraz samą koncepcją sztuki. Ale wróćmy do tego za chwilę.

Zaznaczmy kwestie związane z tym zagadnieniem:

  1. Kwestie etyczne: Czerpanie inspiracji z Rembrandta nie jest tym samym, co legalne korzystanie z prac Beksińskiego.
  2. Szeroka tematyka: Gdzie leży granica między inspiracją, remiksem, odnową, rekoloracją itp.? Do jakiego stopnia możemy czerpać inspirację?
  3. Jeśli czerpiemy inspirację, na czym powinniśmy się skupić? Jak się do tego zabrać? Czy powinniśmy skupić się tylko na estetyce czy też zanalizować prace Beksińskiego również pod kątem technicznym - rodzaj farb, grubość pędzla i ich wpływ na odbiorcę?
  4. Jak to zrobić? Jakie narzędzia, aplikacje i zapytania powinniśmy wykorzystać?
  5. Aktualny stan rzeczy: Jak podchodzą do tego inni twórcy, i jak została przeszkolona sztuczna inteligencja? Odpowiedzialne wykorzystanie sztucznej inteligencji to również istotne zagadnienie.
  6. Ostateczne pytanie: To pytanie oddaje istotę tworzenia obrazów generowanych przez AI - proces, który czasami przypomina poszukiwanie kamienia filozoficznego. Wymieszajmy kilka składników, gotujmy i zobaczmy, co się pojawi. Co ciekawe, ten proces wyzwala hormon szczęścia związanego z oczekiwaniem - ("Co się stanie?") - ale również aktywuje hormon nagrody po pojawieniu się obrazu, ponieważ zawsze jest to niespodzianka. To niezwykle intrygujące zagadnienie.

Najprostszym sposobem na rozpoczęcie jest przejście do aktualnego stanu rzeczy. Warto potwierdzić, że prace Beksińskiego były wykorzystane do szkolenia sztucznej inteligencji, a jego imię zostało użyte, aby wywołać określony efekt. Chodzi mi tu oczywiście o całą rodzinę Stable-Diffusion, i byłbym zaskoczony, gdyby Mindaugas Jakubauskas ("mnidjourney") nie został przeszkolony na pracach Beksińskiego. Na pewno Stable-Diffusion, ponieważ w plikach znaleźć można odpowiednie odniesienia - sam widziałem.

Jeśli chodzi o granice inspiracji i na ile można coś wykorzystać, wydaje się, że pojawiają się pierwsze pozwy, głównie od pisarzy. Wygląda na to, że te sprawy będą musiały zostać rozstrzygnięte w sądzie. Do czasu wydania wyroku może być już za późno, ponieważ:

  • Jeśli nakazane zostaną odszkodowania, nie zmieni to faktu, że prace artystów zostały już wykorzystane.
  • Jeśli na przykład sąd zakazałby korzystania z prac, może być już za późno, ponieważ modele mogą być szkolone na wariantach prac lub na pierwszej generacji obrazów wygenerowanych przez AI, które były inspirowane przez artystę. Właściwie to już się dzieje - każdy "trener", w tym zwykli ludzie, szkolą kolejne generacje swoich modeli, karmiąc je wyrafinowanymi obrazami zamiast oryginałami.

Więc zanim zaczniemy cokolwiek robić, ustalmy, że to test eksperymentalny, a nie poważne przedsięwzięcie artystyczne.

Ale jeśli już to robimy, zróbmy to dokładnie - zaczynając od analizy. Warto zauważyć, że większość z nas zna prace Beksińskiego głównie z reprodukcji cyfrowych. I te reprodukcje - przynajmniej te, które widziałem - mają znaczącą wadę: nie oddają one tekstury (lub co najwyżej w 10-15%) obrazów Beksińskiego, co jest niezwykle istotne, szczególnie w pewnych fazach jego twórczości. Wiem to z mojej wizyty w Muzeum Zdzisława Beksińskiego w pięknym polskim mieście Sanok, gdzie podsłuchałem przewodnika, który tłumaczył turystom subtelności sztuki. Muzeum posiada także doskonałą kolekcję ikon, więc warto je zobaczyć.

Powracając do obrazów - byłem zafascynowany doświadczeniem spotkania się z oryginalnymi pracami Beksińskiego. Niektóre z nich stają się "zrozumiałe", gdy widzi się je w bezpośrednim kontakcie. Przez to rozumiem, że widać więcej sensu, więcej intencji za tymi pracami, i można poczuć ich powiązania. W fazie znanej jako "kontrapunkt" (pamiętajmy to słowo) Beksiński tworzył niemal trójwymiarowe obrazy, często nanosząc farbę bardzo grubo, co sprawiało, że stała się ona formą sama w sobie.

Więc pytanie tutaj brzmi, czy skupiamy się wyłącznie na estetyce czy staramy się wiernie oddać charakterystyczną kreatywność.

Jeśli mielibyśmy pracować nad oddaniem tekstury, musielibyśmy stworzyć dwie obrazy: jeden skupiający się na estetyce, a drugi na teksturowaniu. To wykonalne, ale zbyt skomplikowane na lekki charakter tego testu.

Zobaczmy efekty wywołania Beksińskiego - artysty zza grobu. Do tego użyjemy Stabilnej Dyfuzji oraz kilku różnych modeli graficznych, obejmujących zarówno te dedykowane do tworzenia realistycznych obrazów, jak i te radzące sobie równie dobrze z rysunkami, szkicami i nierewalistycznymi przedstawieniami.

Oto co otrzymujemy po wprowadzeniu "Beksinski". Efekt jest losowy, zależny od "ziarna" (seed), co zapewnia, że nigdy nie stworzymy dwóch identycznych obrazów, nawet używając tego samego zapytania.

środa, 29 października 2014

Krótka notka o tym, jak podróżował autor tego bloga

Pustynia Wadi-Rum

Kiedy piszę w poście, że opatrzyłem go zdjęciami z mojej wyprawy do Etiopii, to czuję pewien niesmak. W końcu nie byłem tam sam. Moje zetknięcie z odmienną od polskiej kulturą było jeszcze doświadczeniem dziecka. Ale podróże po dalekich krajach zaczęły się tak naprawdę za sprawą pasji ludzi, o których normalnie nie wspominam.

Fotografia i podróże mają wiele wspólnego. Dla mnie fotografia jest narzędziem do przeprowadzania eksperymentów, odkrywania nowych rejonów wyobraźni, rozszerzania swojej percepcji. To, że dokładnie to samo można powiedzieć o podróżowaniu, odkryłem dzięki Adamowi i Agnieszce i wielu świetnym ludziom, którzy podzielili nasze pasje.  

Krzysiek jedzie do Afryki


Jak wiecie, sporo się najeździłem... Podczas podróży spotykałem masę ludzi. Opowiadali jak ucieleśniły się ich pomysły na podróżowanie. Z pozoru szalone marzenia. Para Polaków w trasie od roku, spędzili pół roku w Indiach, ale spotkaliśmy się w nepalskim Kathmandu. Chłopak zarabiał zatrudniając się w lokalnych studiach tatuażu, (nie pamiętam niestety co robiła dziewczyna). Niemcy, którzy sprzedali mieszkanie i ruszyli w podróż dookoła świata. Poznałem ich w Ammanie, omawiali wyjazd to Turkmenistanu. Żeby zobaczyć gigantyczny złoty pomnik, który wybudował "lud" ukochanemu władcy, byli gotowi przeszmuglować się w tankowcu. Kiedy Krzysiek, którego poznałem prowadząc warsztaty fotograficzne, poprosił o wsparcie dla swojego pomysłu, po prostu nie mogłem odmówić. Wymarzył sobie projekt, o którym zwyczajnie trzeba opowiadać.


wtorek, 30 września 2014

Prorok, którego nie było




Nazwałem go "prorokiem", bo nawet nie pamiętam jak ma na imię. Nie było języka w którym moglibyśmy się porozumieć. On nie znał słowa po angielsku, ja nie znam laotańskiego, ani jego plemiennej odmiany. którą posługiwał się mój przepowiadacz przyszłości. A jednak - pogadaliśmy jak starzy znajomi. A w prezencie na koniec dostałem niezwykła przepowiednię, która się ziściła. I choć nie jestem przesądny, lubię wierzyć, że to wszystko dzięki jego słowom. Pardon, gestom.


poniedziałek, 22 września 2014

Fotografik automatyk - tutorial - Pixlr-o-matic

Możliwości Pixlr-o-matica: lewa strona ukazuje efekt postprodukcji, prawa oryginał.


Mały, ale zuch. Tak można określić jeden z ciekawszych programów do post-produkcji zdjęć na telefonach komórkowych. Równie łatwy w obsłudze co Instagram, Pixlr-o-matic oferuje o wiele więcej. A też jest za darmo. 


Efekt prześwietlenia, nie każdy pasuje do każdego zdjęcia.
Popularność Instagramu doprowadziła do wysypu całej masy Insta-programów. Niestety, większość z nich jest płatna, albo okraszona uciążliwymi reklamami. Podróbki nie są w stanie konkurować z oryginałem, który przecież cudem techniki też nie jest. Pixlr-o-matic jest darmowy i bez reklam. Został stworzony przez giganta - firmę Autodesk, która w swej stajni ma tytuły doskonale znane profesjonalnym grafikom 3d - AutoCAD, Maya, czy słynny 3dMax. 
Czy firma, która na co dzień rozwija tak skomplikowane produkty poradziła sobie ze stworzeniem czegoś prostego i przyjemnego dla użytkowników tabletów i telefonów? Sami się przekonacie, pod warunkiem, że macie komórkę działającą pod androidem, albo iOSem. Posiadacze WindowsPhone zostają na lodzie. Jest jednak wyjście z tej sytuacji. Jeśli zżera was ciekawość, Pixlr-o-matic możecie uruchomić na domowym PC.

piątek, 19 września 2014

Wadi Rum pustynia z przeszłością


 
Wadi Rum (czyt. Uadi Ram) - fot. K.Grodecki

Pustynia Wadi Rum, obecnie terytorium Jordanii, w początkach naszej ery zamieszkana była przez Nabatejczyków. Do tej pory można trafić na rysunki naskalne jakie po sobie zostawili tajemniczy mieszkańcy. A to tylko jedna z atrakcji, która czeka na żądnego przygód podróżnika.

Sanatorium, które wyleczyło Hitlera




Mury Beelitz-Heilstätten były świadkiem niezwykłych historii. Początkowo zaprojektowane jako sanatorium, pełniło wiele ról, by ostatecznie opustoszeć i stać się atrakcją dla fotografów i ekscentrycznych turystów. Mówi się, że straszą tu duchy. Nic dziwnego, niezwykła architektura sanatorium aż się prosi o gotycki horror. A historie rodem z filmów grozy są niczym wobec banalności zła, które na jakiś czas zawitało w tę - wydawałoby się - spokojną okolicę.