piątek, 19 września 2014

Wadi Rum pustynia z przeszłością


 
Wadi Rum (czyt. Uadi Ram) - fot. K.Grodecki

Pustynia Wadi Rum, obecnie terytorium Jordanii, w początkach naszej ery zamieszkana była przez Nabatejczyków. Do tej pory można trafić na rysunki naskalne jakie po sobie zostawili tajemniczy mieszkańcy. A to tylko jedna z atrakcji, która czeka na żądnego przygód podróżnika.


Podróż otwartym jeepem - jak to nazywają
beduini - air condition - free of charge.
fot. K.Grodecki
Dwie pary okularów - to tylko żeby
wszystko widzieć lepiej - fot. nie pamiętam,
ale bardzo dziękuję ;) 
O Wadi Rum można powiedzieć, że jest bardzo nieprzyjazna, lecz zamieszkała przez bardzo sympatycznych ludzi. Prawo do oprowadzania turystów ma jedno z beduińskich plemion zamieszkałych na terenie Jordanii. Ludzie ci żyją jeszcze według zasad, gdzie gość jest szczęściem dla domu i trzeba go ugościć jak najlepiej. Nie zmienia to faktu, że za trek trzeba zapłacić lekko ponad 100$. W zamian za to można spędzić dzień i noc na pustyni, spróbować tradycyjnych specjałów. No i zobaczyć najdziwniejszą chyba pustynię na świecie.

Pustynia wielka nie jest. Dzięki temu zapakowany w jeepa fotoamator znajdzie czas na zobaczenie najważniejszych miejsc w ciągu jednego dnia. Nie da się ukryć, że trzeba się spieszyć, bo atrakcji niemało. Jak pisałem - nie jest to najprzyjaźniejsze miejsce na świecie. I nie chodzi o nieliczne dzikie zwierzęta, lis czy królik nie stanowi raczej zagrożenia, tak samo jak niespiesznie przemierzające piaski wielbłądy. Największym wrogiem jest bardzo wysoka temperatura. Wzbudza ona i respekt miejscowych, także między 12. a 3. po południu trzeba schować się przed słońcem w cieniu skał. Skały!? Na pustyni? Otóż Wadi Rum zyskała swoją sławę ze względu na niezwykłe ukształtowanie terenu. Pokryta jest gigantycznymi blokami skalnymi, wysokości kilku a nawet kilkunastu pięter.

Jeśli masz więcej czasu, możesz nająć wielbłądy. Wtedy na porządne zwiedzenie pustyni potrzeba ze dwa, trzy dni. Kto tyle czasu nie ma, wynajmuje jeepy. Wydawałoby się, że to żadna przyjemność jeździć autem po pustynnych piaskach, ale... Spójrzcie na te samochody! Wyglądają jakby ktoś je żywcem wyjął z filmów o drugiej wojnie światowej! Szczerze - nie znam ich roku produkcji, ale wyglądają bardzo stylowo. Jazda w otwartej pace jest wcale wygodna no i zapewnia najlepszą "air condition". 


Prawdopodobnie to ślady naskalnych rysunków
nabatejczyków. fot. K. Grodecki
Śladów Nabatejczyków nie znajdzie się tu wiele. Ot kilka rysunków na skale. Patrząc się na nie zastanawiałem się czy przypadkiem okoliczni beduini sami ich nie wyryli ku uciesze turystów... Znacznie ciekawsze jest ukształtowanie terenu. Wydmy, skały o przedziwnych kształtach, to raj dla każdego pejzażysty. Kto zamiast zdjęć woli sport, może przejechać się deską snowboardową po wydmie. Prędkość może nie ta co na śnieżnym stoku, za to ubaw po pachy!

Znaki na skałach, były wiadomościami dla
innych karawan - przynajmniej tak uważają beduini
fot. K. Grodecki
Must-be treku po Wadi Rum, tradycyjnie
przyrządzona uczta fot. K.Grodecki
Pracowity dzień dla podróżnika kończy się zajazdem do pola namiotowego. Tam, o dziwo, można się wykąpać,a co najważniejsze porządnie najeść.

Do stałych atrakcji należy poczęstunek beduinów. Polega on przygotowaniu potrawy w taki sposób, że pojemnik z jedzeniem zakopywany jest w dole i zasypywany piaskiem. Beduini wiedzą, że zadowolenie klienta jest silnie powiązane z jakością jedzenia. Stąd też można się spodziewać urozmaiconych dań, które w tych warunkach nie wahałbym nazwać małą ucztą. Różne rodzaje mięs, ryż, kuskus, kilka rodzajów sałatek, a na deser ze dwa rodzaje chałwy - może nie brzmi to po królewsku, ale zapewniam - po całym dniu tak właśnie smakuje.

Wadi Rum, jeszcze za dnia...
Po kolacji można się przejść po pustyni, podziwiać gwiazdy albo iść spać. Prawdziwi fotografowie - nie sądzę, żeby odważyli się przegapić taką okazję - chwytają statyw i biorą się za nocne zdjęcia. Wbrew pozorom trzeba nieco wytrwałości. Księżyc może pojawić się nawet po 12. w nocy, także trzeba się uzbroić w cierpliwość. Oprócz statywu niezbędny jest wężyk spustowy, bądź pilot. Dlaczego? Otóż Wadi Rum znajduje się daleko od jakiejkolwiek większej aglomeracji. Nie ma tu światła z miasta i żeby zrobić w miarę jasne zdjęcie na niskiej czułości potrzeba kilku minut! Szczegóły w opisie poniżej.

...i camping nocą. 
Po spokojnej nocy - jeśli nie zaczepią was liski preriowe - można wracać i trzeba robić to rozważnie szybko. Lokalny autobus, jedyny środek transportu łączący Wadi Rum z Petrą odjeżdża w granicach 10 rano. Nie ma jednak co panikować, beduini są w stałym kontakcie z kierowcą i dopilnują, żeby każdy zdążył na czas. 

No chyba, że właśnie wtedy popsuje się wiekowa terenówka. Na szczęście - choć tego nie próbowałem - można zamówić transport awaryjny. Czterokopytny, z garbem.


W okolicach południa do godz 14stej światło nie jest zbyt łaskawe i trudno o dobre zdjęcie.





Wysłużona Toyota to jeden z najbardziej klimatycznych aspektów wyprawy.
Miejsce: Wadi Rum, pustynia, Jordania

Mapa: link do mapy

Najlepszy czas na zdjęcia:
1. Trudno jest być panem swego czasu, gdy jest się na krótkim treku typu 1 dzień, 1 noc i powrót. Jeśli ktoś ma więcej czasu (i pieniędzy!) może poświęcić na wszystko uwagi. Podczas podróży jeepem jest kilka miejsc, po których wożą beduini. Podczas pierwszej części trasy warto zamarudzić gdziekolwiek. Są i wielbłądy, i nieco roślinności. Kiedy pierwszy raz jechałem po Wadi Rum, aż nie chciało mi się uwierzyć, że bloki skalne są takie wielkie (przypominam - dochodzą do kilkunastu pięter!), warto się dać ponieść wrażeniom. Nie zaszkodzi poprosić o zatrzymanie jeepa, jeśli jakieś miejsce bardzo się spodoba. 
Kolor na pustyni daje wiele, ale nierzadko ucieczka
w sepię czy czerń i biel uspokaja zdjęcie fot. K. Grodecki
fot. K.Grodecki

2. W okolicy 1. po południu jest postój na lunch i sjestę. Można skorzystać z chwili odpoczynku, jeśli potrafisz zasnąć w upale. Ciekawskim radzę się wybrać na wycieczkę z aparatem. Może światło o tej porze nie jest zbyt atrakcyjne, ale to jedyny moment kiedy będziesz miał więcej czasu dla siebie. 

3. Po południu wyprawa ruszy dalej. Z samochodu można robić zdjęcia teleobiektywem, ale przed wyjściem z jeepa nie zapomnij uzbroić się w coś szerszego. Przechodząc po skalnych korytarzach nie będziesz miał użytku z tele, chyba że polujesz na faktury skał. Jeżeli beduini zaczną poganiać, to znaczy, że zbliża się zachód słońca. Jest jedno, dwa najlepsze miejsca na tego typu foty, stąd też można spotkać kilka grupek innych turystów. Spokojnie, to pustynia, nie wejdziecie sobie w drogę. Jeśli zacznie cię dopadać lenistwo, możesz zrobić błąd i nie wspiąć się kilkanaście metrów wyżej na okoliczne skałki, skąd jest znacznie lepszy widok. Zachód słońca może być ciekawy, ale trzeba przygotować się na wielkie kontrasty. Nie zawadzi przygotować się do robienia HDR-a. Stąd też warto pod ręką mieć statyw. Ja dodatkowo uzbroiłem się w materiał (szczerze to była wielka płachta folii). Jeśli jesteś z kimś, możesz namówić go na bieg po pustyni. Może trafi się przejeżdżający jeep. Warto ujmować na zdjęciach "obce" elementy, takie ludzie czy samochodu, bo dają skalę porównawczą dla pejzażu. 
Nieco abstrakcyjna faktura
z pustyni fot. K.

4. Przed kolacją można się przygotować, może założyć zewnętrzną lampę błyskową na okoliczność wyjmowania kociołka z dna ziemi. 


5. Na fotografię nocną koniecznie wziąć statyw. Dodatkowo wężyk spustowy czy też pilot bardzo ułatwi wyzwalanie czasu B (bulb), co jest niemal koniecznością nocą, nawet przy świetle księżyca.


6. Bardzo żałuję, że nie zaczepiały mnie nocą żadne zwierzęta. Mimo, że nie spałem w namiocie nie udało mi się ich spotkać. Szkoda, byłaby okazja do zdjęć zwierząt nocą. Możesz się przygotować na taką ewentualność, ale tonuj nadzieję. Jeśli faktycznie chcesz się przygotować zrób sobie kilka zdjęć testowych - będziesz działał w niemal kompletnej ciemnicy. Jasny obiektyw, wysokie ISO, nie uchronią cię może przed koniecznością użycia lampy błyskowej, ale "rozpuszczą" trochę efekt błysku.

7. To chyba kwestia miejsca, ale wschód słońca nie był porażający. Można na niego wstać, zwłaszcza, że niewiele później obóz zatętni życiem i nie da się dłużej spać. Ale nic porażającego z rana nie udało mi się uchwycić.

Gdzie założyć bazę:
To, gdzie się zatrzymasz, zależy od wykupionego treku. Tak czy inaczej większość miejsc jest do siebie podobna. Prymitywna kabina prysznicowa (hej, na pustyni to i tak niebywały luksus!), maty, śpiwory. Namioty dla wszystkich, za to nieobowiązkowe. Jeśli nie chcesz się przykrywać śpiworem od beduinów, użyj choćby poszwy. Np. w maju temperetura nie spada poniżej 20 stopni,

PS. Nie mogę nie wspomnieć, że wyprawę - zaplanował Adam, czyli mój szef z kursfoto.pl. Wadi Rum "obsługuje" wiele beduińskich rodów. Dzięki znajomościom szefostwa, które wczęśniej na pustyni bywało dostaliśmy znakomitych opiekunów i przewodników. Warto zawczasu (przed wyjazdem na pustynię) wybrać firmę, która się nami zaopiekuje. Przekłada się to na nie tylko ceny, ale np. lokalizację namiotów na pustyni jak i oferowane możliwości "mieszkaniowe". Stąd lepiej ufać tym, którzy na miejscu są już od kilku lat, w przeciwnym wypadku może się okazać, że np. luksus jakim jest prysznic wciąż jest w budowie.






2 komentarze:

  1. Teraz trochę żałuję, że podczas mojej wyprawy Izrael-Jordania pustynię Wadi Rum minęliśmy bokiem :(
    PS
    Karol, byłoby miło gdybyś bardziej zadbał o stylistykę i eliminację literówek......

    OdpowiedzUsuń